Bez kategorii,  Ludzie Kościoła,  Przeczytana z przyjemnością,  Starszaki 15+,  Święci i błogosławieni,  Szkolniaki 12+,  Szkolniaki 9+,  Wielcy i Święci

„Mali przyjaciele Jezusa Eucharystycznego” – recenzja

Dziś Dzień Dziecka 🙂 „Tematycznie” – znakomicie wpisuje się nam zatem w to świętowanie książka Ewy Hanter „Mali przyjaciele Jezusa Eucharystycznego” 🙂 Autorka zbiera w niej historie życia dzieci, które w szczególny sposób ukochały Jezusa ukrytego w Najświętszym Sakramencie.


Każda z tych historii jest inna, bo każde z tych dzieci musiało przejść swoją drogę do świętości. Są tu historie dzieciaków z pobożnych rodzin, ale też ze środowisk, w których nie mówiono na co dzień o Bogu. W książce znajdziemy zarówno biografie dzieci, których historie są współcześnie znane (Dominik Savio, Pastuszkowie z Fatimy – Hiacynta i Franciszek Marto, Łucja dos Santos; święta Tereska od Dzieciątka Jezus), ale także te, które osobiście były dla mojej dziesięciolatki zupełną nowością.
I tak: poznaliśmy bliżej życiorys Piotrusia d’Airrelle z Francji, który przystąpił do wczesnej Komunii Świętej, przez rok codziennie uczestniczył we Mszy Świętej i został sekretarzem Koła Eucharystycznego, założonego przez pewnego misjonarza, z którym chłopiec wymienił wiele listów. Poznaliśmy Livietto Galeota – członka Stowarzyszenia Małych Adoratorów Pana Jezusa ukrytego w Hostii, który słuchając opowiadań o tym, że Jezus ukazywał się czasem w Najświętszej Hostii Stanisławowi Kostce czy Małgorzacie Alacoque, także chciał dostąpić tego szczęścia. Czy Chrystus wysłuchał chłopca – dowiecie się z książki 🙂 Jest tu także opowieść o Ludwiku Varguesie – Rycerzu Krucjaty Eucharystycznej, który mógłby stać się świetnym przykładem dla ministrantów – codziennie rano bowiem, przed pójściem do szkoły, służył do Mszy Świętej.


Mamy tu historię dzieci z dalszych zakątków świata (jak życiorys Li – małej męczennicy Eucharystii z Chin) ale nie brak także opowieści z „polskiego podwórka”. Śledzimy losy Tereni Leśniowskiej z Krucjaty Eucharystycznej czy życiorys Anieli Budki, która pisała pamiętnik duchowy i wiersze. Rodzice, dopiero po jej śmierci odkryli zapiski, będące świadectwem głębokiej relacji Anielki z Bogiem i jej pragnienia zjednoczenia z Nim.


I choć każda z tych historii jest inna – łączy jej jedno: wielka tęsknota dzieci za Jezusem Eucharystycznym. Autorka kieruje swoją książkę przede wszystkim do dzieci przygotowujących się do pierwszej Komunii Świętej – i faktycznie – są to historie, które fantastycznie pokazują i pobudzają dziecięcą tęsknotę za Eucharystią. Trzeba jednak przyznać, że to dość pokaźna lektura. Książka liczy bowiem ponad 300 stron tekstu, napisanego dość drobnym drukiem – dla 10-latka samodzielna lektura może stać się niemałym wyzwaniem. Dlatego bardzo dobrym rozwiązaniem jest wspólna lektura… I to nie tylko ze względu na sporą ilość treści… Uczciwie muszę bowiem przyznać, że niektóre fragmenty były dla mnie emocjonalnie dość trudne w odbiorze – większość z tych historii dzieje się bowiem 100-200 lat temu, kiedy model wychowania w oparciu o system kar był dość powszechny. Dlatego trudno czytało mi się np. historię Edzia Jóżaka, którego matka potrafiła w przypływie szału niemiłosiernie bić. Ten rozdział pominęliśmy, nie chcę bowiem, żeby dzieci karmiły się takimi treściami. I dlatego mam w sobie skrajne emocje – bo z jednej strony historie umieszczone w książce są świetne, jestem przekonana, że w myśl zasady „słowa zachęcają, ale to przykłady pociągają…” mogą pomagać współczesnym dzieciom dążyć do głębszego zjednoczenia z Jezusem w Komunii Świętej. Z drugiej strony – miałam takie poczucie, że książka w niektórych miejscach wymaga jakiegoś „dopowiedzenia”, sprostowania, wyjaśnienia kontekstu, zatrzymania się i „pogadania więcej i głębiej” (jak chociażby w wyjaśnianiu niektórych pojęć czy używaniu terminu „Bozia”).


Dlatego bardzo doceniam tę lekturę właśnie za sposób wzbudzania w najmłodszych czytelnikach tęsknoty za Bogiem i Eucharystią. Jakie te dzieci są szczęśliwe, że mogą przyjąć Jezusa do swojego serca… Jak mocno widać w tych historiach dziecięcą tęsknotę za pełnym zjednoczeniem z Nim. Jaka w tych maluchach jest wiara w rzeczywistą obecność Boga w Najświętszym Sakramencie…

I choć książka trafia u mnie do kategorii „Przeczytane z przyjemnością”, to jednak z zastrzeżeniem, że dla mnie osobiście – jest to książka, której nie dałabym dziecku „ot, tak” – do samodzielnego poczytania. Czuję, że miejscami treść powinna przerobiona z kimś dorosłym – ale też czuję, że ta potrzeba dopowiedzeń i „przefiltrowania” jest bardzo mocno „moja”…


Niektóre z tych historii mogą wydać się nieprawdopodobne, ale autorka we wstępie informuje, że wszystkie życiorysy oparte są na wiarygodnych źródłach i pod koniec każdego rozdziału omawia krótko bibliografię, z której korzystała. I te życiorysy – naprawdę robią wrażenie… A wszystkie te historie – jak pisze we wstępie autorka – łączy jedno: „Małe, niewinne dzieci, które wcześniej osiągnęły dojrzałą świętość, udowodniły, że głębokie zjednoczenie z Bogiem nie zależy od wieku czy posiadanych wiadomości, ale od pokory, czystości serca, szczerej wiary i gorącej miłości”.

Tytuł: Mali przyjaciele Jezusa Eucharystycznego
Autor: Ewa Hanter
Ilustracje:  Maja Jabłońska
Liczba stron: 
324
Oprawa: 
miękka
Wymiary14,5 x 20,5 cm
Wydawnictwo: Fundacja Nasza Przyszłość

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *